top of page

Jak się czujesz, gdy nie możesz znaleźć pracy? (moje wspomnienia i związane z nimi przemyślenia) - C

Część trzecia: Śmierć, którą można przeżyć

Rzecz jasna, w zależności od osobowości, miejsca zamieszkania, doświadczeń życiowych, a także tego jak długo trwa okres pozostawania bez pracy, każdy inaczej postrzega stan bezrobocia. Przeważnie kiedy dopiero zaczyna się szukać pracy, wierzy się, że znajdzie się ją w ciągu kilku tygodni, i że jest to tylko stan przejściowy między kolejnymi doświadczeniami zawodowymi. Jednak kiedy okres bezrobocia wydłuża się do miesięcy czy nawet choćby i roku, perspektywa diametralnie się zmienia. Wydaje mi się, że dla większości osób okres pozostawania na bezrobociu jest, metaforycznie rzecz ujmując, duchową śmiercią. Trzeba odbyć coś na kształt żałoby po niespełnionych planach, aspiracjach, czy marzeniach których realizacja uzależniona byłaby od środków pieniężnych. Czasami ma się wręcz wrażenie, że życie zawodowe skończyło się, zanim naprawdę się zaczęło. Oczywiście to mija z chwilą podjęcia pracy, ale prawda jest taka, że kolejne doświadczenia zawodowe będzie się zdobywać już bez entuzjazmu, jaki być może kiedyś człowiekowi towarzyszył. Tym bardziej, jeśli podjęło się pracę na zasadzie: jak się nie ma co się lubi, i tak dalej. Oczywiście, o ile nie ma się wielkich planów i oczekiwań dotyczących kariery zawodowej, psychicznie łatwiej jest ten okres przetrwać. Podobnie zresztą jak okres zatrudnienia w branży, która nie należy do wymarzonych. Wielu jest jednak takich, u których stan bezrobocia zapoczątkował depresję.

Z mojej perspektywy, bezrobocie niewątpliwie zostawia ślad w psychice człowieka. Truizmem jest przy tym stwierdzenie, że po doświadczeniu bezrobocia stajesz się inną osobą niż ta która dopiero co opuściła mury uczelni z uzyskanym dyplomem w ręku i z optymizmem patrzyła w przyszłość. Ktoś kto poznał na własnej skórze, czym jest bezrobocie, zawsze będzie inaczej patrzeć na świat niż ten, kto tego problemu nie doświadczył osobiście. Co to oznacza?

Przede wszystkim, nawet kiedy po wielu perypetiach udaje się w końcu zdobyć (mniej lub bardziej) stabilne zatrudnienie, poczucie własnej wartości zostanie jednak prawdopodobnie na zawsze zachwiane; w każdym razie potrzeba będzie wiele czasu, aby je odbudować. Względnie odbudować, dodajmy, bo całkowicie prawdopodobnie się nie będzie dało. Inną konsekwencją tegoż może być wspomniana już wzmożona nieufność i ostrożność w kontaktach z ludźmi. Ależ też nie jest tak, że bezrobocie niczego nie uczy i zjawisko to można rozpatrywać wyłącznie w kategorii traumy, choć traumą ono niewątpliwie jest. Okres poszukiwań pracy z pewnością uczy cierpliwości, jest również cenną lekcją pokory. Każdy kto je przetrwał wie już, że są rzeczy na które mamy wpływ, i są takie na które wpływu nie mamy, a w każdym razie mamy ograniczony. Że świat nie stoi przed nikim otworem, jak przez lata edukacji wmawiało nam otoczenie. Że czasami nie wystarczy upór, konsekwencja i determinacja, żeby zdobyć to czego chcemy. Wreszcie, że łut szczęścia niewątpliwie decyduje o wielu rzeczach które nam się w życiu przydarzają, czy nam się to podoba, czy nie, i jak wysokie mielibyśmy mniemanie na temat swojego potencjału. Również o tym, jak szybko uda nam się znaleźć naszą pierwszą bądź kolejną pracę.

Ostatnia rzecz, o której prawdopodobnie zawsze będzie pamiętać większość „byłych bezrobotnych”, wydaje się dosyć oczywista: nie oceniać człowieka dopóki nie jest się w podobnej do niego sytuacji. O czym mogą z kolei nie pamiętać ci, którzy mieli szczęście bezrobocia nie doświadczyć. Z bezrobociem jest bowiem trochę jak z depresją. Tak jak w depresji nie wystarczy ruszyć się z domu, wyjść do ludzi, zająć się czymś, by na powrót stać się osobą cieszącą się życiem, tak będąc na bezrobociu nie wystarczy po prostu zacząć intensywnie szukać pracy, by na powrót stać się osobą pracującą.

Ostatnie posty
Wyróżnione posty
Archiwum
bottom of page